Trawnik z siewu czy z rolki?
Trawnik z siewu czy z rolki? Sekrety pięknej murawy ujawnione!
Uwaga, będzie kontrowersyjnie! Lepiej założyć trawnik z siewu czy z rolki? Popatrzcie na poniższe porównanie:
Nie ma pomyłki, ten wybrakowany, nierówny, pożółkły trawnik został rok wcześniej rozwinięty z rolki wczesną jesienią. Mieliśmy wspaniale mokrą zimę, wiosnę, lato też mało upalne a bardziej deszczowe. Oto rezultat. Kiepsko, prawda? Po prawej stronie trawnik wysiewany ze starannie wybranych nasion, bez nawadniania, znacznie intensywniej użytkowany niż ten z rolki. Oba zdjęcia zostały zrobione w tym samym dniu, w takim samym świetle. Zieleń trawnika z siewu nie jest podkolorowana. Widać zresztą że trawnik z prawej też nie jest idealny, ma pożółkłe miejsca. Ale i tak jest bez porównania ładniejszy.
Sekrety utrzymania szmaragdowej murawy
O wiele ważniejsze od faktu, czy decydujemy się na trawnik z siewu czy z rolki, jest to, jak się nim opiekujemy. Porównanie powyżej pokazuje, że nawet przy takiej samej ilości wody – po prostu opadowej – możemy mieć trawnik lepszy lub gorszy. Pierwszym czynnikiem jest częstotliwość koszenia.
W niektórych latach, gdy dużo pada, warto wybrać się z kosiarką nawet co 3-4 dni.
Kolejna sprawa, to coroczna wertykulacja, którą przeprowadzamy wiosną. Ma to na celu napowietrzenie korzeni traw i usunięcie warstwy filcu zalegającego na ziemi. W trudnych sytuacjach, po zaniedbaniach, należy wertykulację powtórzyć jesienią.
Nawożenie – absolutnie niezbędny zabieg, którym niestety łatwo zaszkodzić. Lepiej dać mniejszą dawkę nawozu, niż zalecił producent, i porządnie nawodnić potem trawnik, niż płakać nad wypalonymi azotem miejscami. Nawożenie wykonujemy minimum raz w roku – wiosną, ale można powtórzyć w lipcu i jesienią. Jesienne dokarmianie trawnika przeprowadza się specjalnym nawozem bez azotu.
Wysokiej jakości nasiona
Kupując nasiona, musimy zadać sobie trud sprawdzenia, co właściwie kupujemy. Osoby, które kupują “trawę sportową” niekoniecznie otrzymają efekt boiska. To zależy od składu mieszanki. Niestety, na rynku możemy łatwo dostać trawę, w której nawet 40% stanowi jednoroczna trawa życica westerwoldzka. Albo pastewny rajgras włoski, rosnący kępami i szybko wytwarzający kwiaty. Zastosowanie takich mieszanek widzimy np. tu:
Nasiona zawierające wiechlinę łąkową, o odpowiednich proporcjach życicy do pozostałych traw, dają dobry i równomierny efekt. Patrząc na etykietę, od razu widać, czy producent oferuje “życicę” lub “kostrzewę” czy np. “życicę trwałą odm. Limonica” lub “kostrzewę czerwoną Corail”. Ujawnienie nazw odmian wskazuje na poważne podejście do tematu, zamiast skupowania tego, co akurat jest tańsze, albo co miało słabe kiełkowanie i trzeba toto gdzieś dosypać. Nawet markowe mieszanki potrafią nie zawierać nazw odmian, a to źle świadczy o producencie! Nie jest też prawdą, że życica jest złym gatunkiem trawy, po prostu szybko rośnie i trzeba ją częściej kosić. Ma natomiast wiele plusów, takich jak piękny żywozielony kolor od wczesnej wiosny do późnej jesieni, czy odporność na deptanie. Proporcje gatunków traw w mieszankach są dobierane do charakteru naszego przyszłego trawnika.
O czym pamiętać przy zakładaniu trawnika
Oczywiście o odchwaszczeniu gleby. Niektóre złośliwe chwasty, takie jak powój, na zawsze zatrują nam życie, chyba że rozprawimy się z nimi od razu. Ręcznie, przy większych areałach chemicznie. Po odchwaszczeniu drugą ważną sprawą jest wyrównanie ziemi. Gładką jak stół powierzchnię łatwiej jest kosić. Nawiezienie nowej ziemi, najlepiej kompostu, jest rozwiązaniem kosztownym, ale da efekt na 100%.
A teraz kilka słów o zwierzętach. Tak, potrzebujemy siatki na krety. Także myszy potrafią uszkodzić trawnik, no i nasze ukochane domowniki – psy, koty.
Jeśli chcecie mieć taki piękny, zielony dywan, na który można wyjść rano boso, lepiej zaopatrzcie się w dużo cierpliwości. Umiejętne założeniu trawnika, dobre nasiona i częste koszenie to klucz do uzyskania efektu.