Kominek bez dymu – stworzy ciepły, przytulny nastrój nawet jeśli… nie masz kominka!
Niektórzy to mają farta, myślisz, bo ich domy mają zaprojektowane odpowiednie szyby kominowe, płaszcze wodne i co tam jeszcze, i mają piękny kominek w salonie, dający ciepły nastrój za każdym razem gdy zapraszają gości. Taak. Teraz kilka słów gorzkiej prawdy: taki prawdziwy kominek, oprócz solidnej kwoty na inwestycję, oznacza konieczność gromadzenia drewna na działce, przygotowywania drewna, noszenia drewna (załóżmy że nie cięcia). Ponadto drewno po wypaleniu zostawia popiół, który trzeba sprzątać i utylizować. No i ostatnia rzecz, czyli dym. Dobrze zaprojektowany i użytkowany kominek nie dymi na dom, ale zapach dymu jest i przesiąka przez wszystkie tkaniny i drewniane powierzchnie. Trzeba sporo sprzątać.
Teraz wyobraź sobie, że możesz cieszyć się płomieniami bez tych wszystkich drobiazgów wymienionych powyżej. Co więcej, nie potrzebujesz robić w domu remontu. Do tego służy kominek bez dymu, w który spala się biopaliwo – czyli spirytus.
Kominek bez dymu różni się od kominka na drewno
Zasadniczo się różni. Właściwie jest bardziej porównywalny do dużej ilości świec zapalonych na raz. Z minusów: nie daje ciepła na tyle aby ogrzać dom, nie ma trzasku pękających polan. Ale plusy są zasadnicze:
– zmieści się w każdym nawet najmniejszym mieszkanku, w każdym pomieszczeniu;
– nieporównywalnie mniejsza kwota na inwestycję;
- – zero kłopotów z materiałem wsadowym – można kupić biopaliwo w markecie lub w internecie, nawet kanister 5l zajmuje znacznie mniej miejsca niż drewno i starczy na wiele wieczorów;
- – nie produkuje dymu, nie ma sprzątania, mycia i prania;
- – daje wesołe, żółte płomyki mrugające nieszkodliwie nad miniaturowym paleniskiem;
- – wokół rozchodzi się ciepło, ocieplające atmosferę w najbliższym otoczeniu.
Ciepło, zapach i wygląd ognia czyli garść informacji praktycznych
Wyobraź sobie, że postawisz na stole kilkadziesiąt świec i zapalisz je na raz. Tyle mniej więcej ciepła daje kominek bezdymny, który znajdziesz tutaj. Im większy, tym efekt będzie większy. Obudowa metalowa nagrzewa się (chociaż do pewnej bezpiecznej temperatury, zawsze można ją chwycić ręką), tak samo szkło które chroni przed oparzeniem nie zasłaniając widoku ognia, też się nagrzewa. Kominek do postawienia na stole czy stoliku kawowym zapewni ciepło uczestnikom miłego spotkania, ale nie zastąpi ogrzewania pokoju. Na pewno doda ciepłej atmosfery, a komu marzną ręce, ten może je ogrzać.
- Jak już wspomniałam, nie ma zapachu spalenizny, wsiąkającego w meble i tekstylia w pomieszczeniu z prawdziwym kominkiem. Za to sam spirytus ma zapach, aczkolwiek akurat ten w biopaliwie jest bardzo obojętny. Zapach spirytusu czuć podczas nalewania go, a podczas palenia już nie. Dlatego producenci biopaliwa dodają do niego różnych substancji zapachowych, i oprócz bezzapachowego spirytusu, można kupić taki który pachnie sosną czy kawą czy co tam kto lubi. Jeśli chodzi o dystrybucję paliwa do biokominków, zajmują się tym raczej te firmy, które mają taką specjalizację, bo obrót spirytusem jest koncesjonowany i wymaga pozwoleń, jest regulowany oddzielnymi przepisami. My mamy w naszym sklepie same biokominki. Nie ma generalnie problemu z dostępnością spirytusu w Polsce, a biopaliwo najbardziej ekonomicznie jest kupować w większych baniakach. Są one dobrze zamknięte i nie odparują.
Niektórzy uważają, że wygląd płomienia z takiego biokominka jest gorszy, i obawiają się że będzie wyglądać jak niebieski płomień gazu na kuchence. Nie jest to prawda. Już po minucie od rozpalenia płomienie są duże i żółte. Kiedy paliwa jest już bardzo mało, przygasają, ale nie stają się niebieskie. Może i jest mało koloru czerwonego – nie ma żaru – ale za to nie ma dymu, to chyba dobra wymiana?
Czy biokominek jest bezpieczny?
W biokominku pali się prawdziwy ogień. Jasne, że można się oparzyć i nawet doprowadzić do pożaru. Niemniej dość łatwo zachować ostrożność, trzeba tylko pamiętać o następujących sprawach:
– pilnować dzieci podczas używania kominka
– trzymać zbiornik z paliwem z dala od ognia
– podczas nalewania starannie wytrzeć jeśli coś się rozlało po podłodze/meblach
– nie dolewać paliwa, zanim poprzednia porcja nie wypali się do końca i wszystko nie ostygnie.
To ostatnie to najważniejsze. Trzeba wypalić wszystko co wlaliśmy, poczekać aż ostygnie na tyle że się nie zapalą opary i dopiero dolać.
Życzymy przyjemnych wieczorów z wesoło mrugającymi płomykami!