Moda na pszczoły w mieście rozwija się coraz bardziej. Ule są stawiane na dachach galerii handlowych, biurowców, urzędów czy hoteli. Dla tych instytucji jest to wielka reklama i działanie pokazujące ekologiczny wizerunek. W takiej sytuacji uzasadnione pytanie brzmi: co jedzą pszczoły w mieście? Czy baza pokarmowa jest wystarczająca, aby mogły wyżywić czerw oraz wyprodukować miód?
Stawiamy ule w centrach miast. Kto wie, co jedzą pszczoły w mieście? Czy mają wystarczającą bazę pożytkową?
Przykładem tego, co jedzą pszczoły w mieście, jest nektar pozyskiwany z kwiatów drzew. Wśród nich największe znaczenie mają lipy, robinie akacjowe i głogi. Bardzo ważne jest, aby sadzić tych drzew jak najwięcej, a przede wszystkim ich nie wycinać. Pszczoły latają na odległość około 2km w poszukiwaniu pożywienia, więc w takiej odległości od miejskiej pasieki musi znaleźć się odpowiednia baza pożytków. Problemem jest to, że wraz z wypełnianiem luk w tkance miejskiej przez budynki, stare drzewa alejowe znikają. Nasadzane na ich miejscach maleńkie drzewka absolutnie nie zastąpią 200 letniej lipy. Poza tym, powszechną praktyką jest sadzenie młodych drzew w miejscu, w którym nie będą mogły się rozrastać. Na przykład w małych otworach w chodniku. Często też wybierane są drzewa o małych, kulistych koronach, które nigdy się nie rozrosną.
Drzew jest w mieście coraz mniej, na co więc mają liczyć pszczoły?
Świetnym pomysłem są krzewy na rabatach i wzdłuż ulic. Tutaj mała wątpliwość co do ich cięcia. Nie można oczekiwać, że pszczoły będą miały pożytek ze starannie ciętego ognika czy ostrokrzewu, bo zieleń miejska pilnuje, aby ich rozmiary mieściły się w ramach ustalonych przez np. żywopłot. Zresztą częste cięcie zagęszcza krzewy, a najczęściej mieszkańcom chodzi o gęste przesłony od ruchu ulicznego. Z krzewów doskonała dla pszczół jest budleja. Cięta raz w roku wczesną wiosną jest dobrym źródłem pożywienia dla pszczół, motyli i wszelkich innych owadów zapylających. Niemniej trzeba jej dużo nasadzić, aby wykarmiła pszczelą rodzinę.
Co jedzą pszczoły w mieście, jeśli ich ule są na dachu?
Bardzo modne stawianie uli na dachu musi wiązać się z pobliską bazą pożytkową. Można rozkładać na dachach maty rozchodnikowe, bardzo miododajne od lata do jesieni, ale trzeba by pokryć nimi wiele dachów w okolicy. Jest to dobre rozwiązanie, niemniej co z wiosną?
Łąki kwietne w mieście – baza pożytkowa na medal
Oprócz drzew i krzewów w zieleni publicznej, ewentualnie klombów z kwiatów jednorocznych, warto wysiewać w miastach łąki kwietne. Nie mówię tu o zaprzestaniu koszenia trawników, bo to jest co innego. Rzadko koszone trawniki i tak składają się w większości z traw, które nie są pszczelim pożytkiem!
Natomiast łąka kwietna, posiana specjalnie z roślin miododajnych, ma zupełnie inne znaczenie. Kwitnie od maja do października. Powiększa miejską bioróżnorodność, z którą w zieleni publicznej jest zawsze słabo z powodu dużych areałów przeznaczonych na trawniki. Na łące żywią się pszczoły wszelkich gatunków, nie tylko pszczoły miodne! Oczywiście wszyscy powinni sobie zdawać sprawę z tego, że istnieje mnóstwo zagrożonych wyginięciem gatunków dzikich pszczół. I to ich strata dla środowiska będzie niepowetowana.
Nasiona łąk i roślin miododajnych znajdziecie tutaj.
Łąki w mieście, cmentarze, parki, ogródki – tam właśnie żywią się miejskie pszczoły
Zauważcie, że pożytki miejskie nie są może obfite, ale bardzo różnorodne i występują o każdej porze roku. Na wsi wielkoobszarowe uprawy często stanowią pożytek tylko przez parę tygodni. Tymczasem łąki czy parki są często porośnięte rozmaitymi roślinami, które kwitną od wiosny do jesieni, a nawet zimą, tak jak oczar. W mieście jest też cieplej, za co odpowiada miejska wyspa cieplna. Pszczoły więc mogą wylecieć z ula wcześniej wiosną i zaprzestać lotów późną jesienią. W listopadzie znajdą jeszcze marcinki w ogrodach i chryzantemy na cmentarzach. Miasto nie jest złym miejscem na pszczoły pod względem pokarmu.